Nie lubię zimy w mieście. W Konstytucji powinna się znaleźć wzmianka o urlopach migracyjnych dla mieszczuchów. Spadł śnieg – no to sru, lecimy w Alpy albo nad Morze Karaibskie.
Na koszt pracododawcy.
Nie mieszkam w ścisłym centrum miasta więc dotarcie do sedna jest dla mnie podróżą ze skrajności w skrajność.
Najpierw popadam w śnieżną skrajność. W śnieg będący kwintesencją śniegu. W śnieg biały, czysty, puszysty.
Czasem prawie metrowej wysokości.
I brnę do tego swojego tramwaju w tej kurwa, metrowej kwintesencji śnieżnego puchu.
Jedynie Człowiek-Szpadel* nie miałby problemów z udrożnieniem mojej trasy komunikacyjnej. On woli jednak, jak każda superpostać, snuć plan podboju Stanów Zjednoczonych.**
Czy u was także zimą pojawia się mobilna i jakby żywa kolonia zamarzniętych alejek, ulic i chodników, które nie stawiają żadnego oporu po nadepnięciu?
Potem wysiadam z tramwaju i wpadam w szarą breję pełną soli, moczu i innych ludzi, którzy chlapią i ciamkają tym gównem na prawo i lewo.
Te palanty z Zarządu Komunalnego chyba nie potrafią zrozumieć, że tak będą zawsze wygladały chodniki po użyciu soli…
Papryczki
Oczywiście jak co roku zima zaskoczyła drogowców tak mnie zaskoczyły moje papryczki.
Kriz zrobił sobie w lecie kącik przypraw. Rośnie mi w tej doniczce mięta, zabłąkana trawa, bazylia i w zasadzie tyle. Trudno przetrwać moją opiekuńczość, więc część pousychała 🙂
W dwóch innych doniczkach posiałem pomidory i papryczki.
O ile pomidory dojrzały i wyrosły na gigantyczne dwucentymetrowe kulki już we wrześniu, to papryczki miały moje obiady gdzieś. Były wytrwale zielone przez lipiec, sierpień, wrzesień, październik
Wpadło mi nawet do głowy, że może to odmiana papryki zielonej. Dupa – to nie była ta odmiana i wygrałem 15 minutowe wakacje w WC.
Co się stało gdy spadł śnieg?
Teraz ja już nie wiem czy trafiła mi się jakaś konserwatywna papryczka z Nowej Zelandii? „Jak dojrzeć to latem”.
Może powinienem powoli wytłumaczyć, że jest na drugiej półkuli? Tylko tak żeby szoku kulturowego nie przeżyła.
Seks
Zimą marzną mi stopy. Krew nie może być w dwóch miejscach jednocześnie, a ciężko znaleźć dziewczynę, która wybaczy mężczyźnie idącym do boju w skarpetkach. Może kupię sobie rajstopy?
Zimą mamy też najmniejszy wskaźnik rozpadów związków.
My faceci nie widzimy już na każdym kroku roznegliżowanych kobiet. Jeśli zobaczę zimą, panienkę w mini, to mogę tylko pozdrowić jej układ rozrodczy.
Że też nie wymarły jeszcze wszystkie tak głupie laski.
Skoro zimą partnerzy nie widzą lepszych alternatyw to się nie rozejdą. Są przy parnterze i mają pewny seks. Zniewalająco przystojny mężczyźna, po zdjęciu kurtki puchowej, nie okaże się gimnazjalistą. Takie ryzyko, w przypadku obcych, zimą istnieje 🙂
Pozazdrościłem pluszaków Segritty więc stworzyłem własny obraz metaforę:
Państwo Bałw. Po lewej Bałw Anna po prawej Bałw Antek.
Piątek wieczorem jednak nie zmieni się nigdy, nawet zimą. Bo w facecie jest też inna miłość:
Pan Bałw ze swoją kochanką.
——————————-
* – Nad nim jest jeszcze wiele, pod nim nie ma już nic.
** – Podboje superbohaterów dzielą się na groźne i bardzo groźne.
Groźne to wszelkie próby zawładnięcia przemocą osadami ludzkimi.
Bardzo groźne to próby zawładnięcia kinami. „Superman 7 -Tym Razem Powraca Jeszcze Bardziej” czy „Spiderman 90210 – Człowiek Pająk kontra Człowiek-Kapeć” to tytyły prawdopodobnie już kiełkujące w głowach hollywoodzkich producentów.