Pamiętacie czasy gdy telefony wyglądały, mniej więcej, tak?
Telefon komórkowy ma prawdopodobnie każde z was.
Mam i ja.
Pamiętam też czasy gdy minuta połączenia, do dowolnej sieci, kosztowała moją młodą, jeszcze nie wytartą, kieszeń 2 złote.
O naliczaniu sekundowym mogłem tylko pomarzyć.
Garstka z was pewnie potrafi nazwać to uczucie, kiedy po zakończeniu rozmowy, cyferki na naszym trzyliniowym kolorowym wyświetlaczu* z dumą obwieszczały: "czas polaczenia: 1:03". Co oznaczało 4 złote w kieszeni mniej.
To w Idei, a była też wtedy Era.
Era GSM oferowała swoim klientom usługę sms rocznik 97. Nie pamiętam na czym dokładnie polegała.
Wiem, że wysyłało się jednego smsa i płaciło, z góry, za 10 kolejnych.
I już wtedy nie mogłem znaleźć zasiegu Idei na wakacjach.
Pamiętam swój pierwszy telefon tak jak pamiętam swój pierwszy seks.
Czyli mogę wam śmiało opisać mój drugi telefon:
- czytelny wyświetlacz nie rozpraszający uwagi użytkownika tapetą, krzykliwym stylem czy animowanym zegarem.
- duże, rozstrzelone po obudowie klawisze. Nie ma szans na pomyłkę.
- duży głośnik
- brak słownika T9 (juhu)
- po rozładowaniu baterii (czyli ok 6 godzin) może być wykorzystana jako przycisk do papieru.
- twoje dziecko na pewno nie wejdzie, tym telefonem, na strony dla dorosłych.
Ojciec podarował mi później Motorolę Timeport. Ten model jak na tamte czasy to była klasa. Jezu jaki byłem szczęśliwy. Zasięg tym telefonem miałem wszędzie. Głównie siedząc w piwnicy koło ładnych dziewczyn.
Niektórzy mieli motory, breloczki do Mercedesa – ja miałem swoją Motorolę.
Moje szczęście trwało aż trzy miesiące, potem się zepsuła.
Dzisiejszy wpis bedzie jednak dotyczył naszych sieci. Korzystamy z różnych operatorów i myślę, że wielu irytują promocje dostępne tylko dla nowych użytkowników. Odnalezienie i zrozumienie innych promocji graniczy z cudem. Jeśli już jakąś promocję zrozumieliśmy** to może okazać się, że ta promocja nie dotyczy, kurna no akurat naszego, planu taryfowego.
Po zalogowaniu możecie, anonimowo, wpisywać w komentarzach z usług jakiego operatora korzystacie i czy jesteście z tych usług zadowoleni.
zdjęcie znalezione w serwisie narzekasz.pl***
Tymczasem pozwolę sobie przytoczyć na wirtualne łamy list, który wysłałem Biurowi…Biurze…do Biura Obsługi Klienta sieci na "o" ("o" jak owoc).
———————————————————————
Jestem klientem Orange/Idea od, jedynie, siedmiu lat. Gdyby średnią ilość pieniędzy, którą teraz co miesiąc zostawiam Wam, pomnożyć przez 84 (7 lat po dwanaście miesięcy) to dziś wieczorem mógłbym pojechać i rozbić swój nowy-używany samochód z Holandii warty 14 700 złotych.
Ponieważ jednak nie odłożyłem takiej sumy pieniędzy i wciąż pozostaję wiernym pasożytem komunikacji miejskiej lub symbiontem swojego srebrnego roweru (ale tylko protokooperacyjnie – bo ostatnio wieje i pada) mogę pozwolić sobie na zadanie paru pytań ludziom, którzy są zatrudnieni, pośrednio, dzięki tej sumie.
1. Całkiem niedawno Wasz pracownik poinformował mnie że 99% Polski jest w zasięgu Orange. W związku z tym moje pytanie brzmi: Czy Wasza firma wybudowała i posłała na orbitę okołoziemską satelitę, która ma za zadanie krążyć dokładnie nade mną i zagłuszać sygnał akurat mojego telefonu? Jak to się dzieje, że gdziekolwiek się poruszę ten przeklęty 1 % strefy głuchej podąża wraz ze mną?
Aby wykluczyć parę Waszych hipotez informuję: nie poruszam się, wydrążonymi przez siebie, tunelami pod ziemią oraz nie, nie jestem gigantycznym elektromagnesem. Czy siedzę w fotelu w swoim mieszkaniu w Krakowie czy jadę pociągiem Inter City do Warszawy czy też zwisam ze skały w Ogrodzieńcu – mój telefon krztusi się Waszą siecią.
Fakt – spacerując przez 4 godziny po lesie, na granicy Polski i Słowacji, w miejscu zapomnianym przez Boga i budowniczych jakiejkolwiek drogi – zasięg miałem. Pięć kresek na pięć możliwych. Tłumaczę to sobie jednak tym, że Wasz hipotetyczny Satelita Zagłuszający zgubił mnie w tym lesie tak samo jak mnie zgubiła się wtedy cywilizacja.
Czy mogę zerwać umowę z operatorem, który nie potrafi dostarczyć mi usług za które płacę?
Czemu grzybiarz w lesie zasięg będzie miał, lecz mieszkaniec Krakowa musi wypaść przez okno, żeby złapać sieć?
2. Jesteście na pierwszym miejscu. I ja się cieszę, że należę do sieci, która jest na pierwszym miejscu.
Tylko czemu musi to być pierwsze miejsce w rankingu najdroższych połączeń telefonicznych?
Play – 0,49/min
Plus – 0,60/min
Era – 0,72/min
Mój operator Orange – 0,75/min
3. Dlaczego macie różne ceny połączeń do różnych operatorów? Dlaczego za minutę połączenia z moją koleżanką obdarzoną ogromnym, foremnym biustem muszę płacić 15 groszy więcej?
Ma numer w Play. Mój operator w ramach promocji oferuje mi połączenia z Play za 15 groszy więcej niż za połączenie z jakimkolwiek innym operatorem. Bardzo dziękuję, będę częściej się z nią widywał niż rozmawiał. A gdyby była brzydka i inteligentna i wolałbym ją zatrzymać po drugiej stronie słuchawki?
4. Nie mam nic przeciwko usługom obniżającym koszty połączenia. Wszystkie usługi obniżające połączenia proponujecie jednak nowym klientom. Rozumiem, że sobie na to zasłużyli. W związku z tym pytam: Czy gdybym zlecił operatorowi sieci Orange przeniesienie mojego numeru do operatora sieci Orange to zostałbym Waszym nowym klientem? Czy mógłbym wtedy skorzystać z licznych promocji?
5. To już ostatni wątek. Proszę sobie wyobrazić sytuację, że robicie zakupy w hipermarkecie. Kupujecie Państwo chleb, szynkę i wodę. Potem płacąc przy kasie za chlebek, szynkę i wodę kasjerka dolicza Wam 2 złote. Za to, że płacicie za zakupy zrobione w ich sieci sklepów.
Pytanie:
Kto, czemu, po co wymyślił obciążanie kieszeni klienta za płacenie rachunków w salonie ORANGE?!!
Rozumiem taką opłatę jeśli reguluję rachunek na poczcie, rozumiem taką opłatę jeśli reguluję rachunek u biednej zmęczonej życiem kasjerki w hipermarkecie. Ale nie rozumiem i nie zrozumiem nigdy idei przyświecającej człowiekowi, który obciąża opłatą swojego klienta, płacącego w salonie Waszej sieci! Czemu to jest aż 2 złote? Czy Wasza firma ma tak słabe osiągnięcia finansowe, że nie jest w stanie wziąć na siebie kosztów regulowania rachunków?! Czy kupując karto-zdrapkę doładowującą wartością 25 złotych płaci się 27 złotych, żeby kioskarka miała swoją marżę? Nie płaci się – bo marża jest już wliczona w cenę tej 25 złotowej karty!
Podsumowując. To są przykłady, które denerwują lub irytują klientów Orange. Jestem przekonany, że innym operatorom też zdarzy się utrudnić życie swoim klientom, ale czy mój Operator nie może popłynąć w przeciwną stronę – w stronę ludzi, ludzi od których te pieniądze do Was płyną.
Z niecierpliwością oczekuję odpowiedzi na wytłuszczone pytania.
—
redaktor Kriz
Dział Terenowy Kraków, Dziennik Kominek
http://www.kriz.blox.pl