Witam w ten ciepły, suchy i słoneczny poniedziałek. Za oknami, tu w Krakowie, 14 st. C, a w moim wszystkomającym* mieszkaniu tych stopni także 14. Miejsca suchego wciąż jeszcze szukam (muszę gdzieś powiesić skarpetki)
Ale nic mnie nie dziwi, wszak już 5 lat przyzwyczajam się do działania tutejszej Elektrociepłowni.
Poza tym mój blog wcale nie jest zachwaszczony!!!
———————
*- za wyjątkiem okien wystawionych na tę nasłonecznioną stronę świata (dzięki takiej opcji mieszkanie zaczyna mi się naturalnie nagrzewać mniej więcej o zachodzie słońca)
———————
chwast
Doszliśmy więc do tego, że dziś jest poniedziałek. Wszyscy więc jesteście zmęczeni odpoczynkiem. Siedzicie teraz w pracy, szkole, izbie wytrzeźwień i jedyne o czym nie marzycie to ruszenie własną głową.
Ale nie ma kurwa. Pojawia się Kriz rzuca trudny temat do dyskusji i wszyscy mają mi się tu wypowiedzieć.
Jak wiecie jedną z rzeczy, które mnie wkurwiają niemiłosiernie (klik) są ludzie, którzy dyskutują na temat lokalnej polityki, nie mając w tej kategorii za grosz wiedzy ani praktyki. Niech oni se napierdalają więc po przystankach o Srajtaśmach Renaty.
Dla nas jest coś wiekszego. Ciekawszego. I z turbanami na głowach.
My powkurwiamy znanych publicystów i pobawimy się w polityków debatujących nad sprawą międzynarodową. Znajdziemy wyjscie z patowej sytuacji, a ja zbiorę wasze opinie w tym temacie i udam, że przesyłam je do Sekretarza Stanu USA.
Sprawa Iranu.
Ciężka sprawa, a to oznacza, że nikomu nie chce się nią zajmować, każdy odkłada ją na później.
Więc szybki rys sytuacji.
Dawno, dawno temu, gdzieś tam koło Iraku swoje pachołki (że niby graniczne) w pustynię powbijali goście na wielbłądach. To wydarzenie, które wstrząsnęło okolicznymi wydmami, uznaje się za początek państwa Iran. W Iranie przez długi czas nic ciekawego się nie działo (nie wybierali tam MISS WORLD, nie kręcili tam odcinków 'M-jak miłość’ itd.)
Teraz jednak Iran zamierza zbudować sobie bombę atomową. Czyli w sumie rzecz nie warta uwagi, nie licząc tych, ktorzy znajdują się stosunkowo blisko Izraela 🙂
chwaścik
Pamiętacie z lekcji historii pojęcie „kocioł bałkański”? (klik)
Jak łatwo skojarzyć mamy taką sytuację też i na Bliskim Wschodzie stąd 'Teoria Kriza nr porządkowy 231′ że III Wojna Światowa zacznie się właśnie tam.
Zresztą jak teraz posłuchać wypowiedzi różnych Mahmudów, że Żydów trzeba się pozbyć, że Holocaust to fikcja. Teraz dla przykładu pan Ahmadineżad wysyła do Polski specjalną komisję, która zbada czy fakt zabicia milionów Żydów mógł się dokonać w Oświecimiu.
Wypowiedzi polityków brzmią znajomo, prawda?
Ale teraz zwróćcie uwagę, że Szach trzyma nas w szachu.
Jak przeszkodzić Iranowi w skontruowaniu da’bomb?
Komputery taktyczne USA mają dość prosty algorytm i wynik po zadaniu pytania byłby jednoznaczny. Attack and Destroy.
Tylko, że nie bardzo się da. Siły, fundusze i logistykę całkowicie pochłania teraz Irak. Ciśnie się nawet określenie, że armia tam ugrzęzła i im bardziej się wierci, tym bardziej tonie w całym tym bagnie. Nie ma więc mowy o przerzuceniu jakichkolwiek sił, nawet kilkaset kilometrów od Iraku.
Co można więc jeszcze zrobić?
Wysłać myśliwce, rakiety precyzyjne na instalcje irańskie.
No też, ni chuja nie da rady. Po pierwsze Arabowie – sprytne chłopaki szybko się uczą.
Skoro Saddam miał swoje bazy wojskowe i im je rozpieprzyli trzeba wymyślić coś innego. Zebrali się i myśleli, myśleli, myśleli, aż wymyśleli. „Zbudujmy instalacje nuklearne w miastach, pod budynkami mieszkalnymi.” Waszyngton nie wie więc gdzie są wszystkie instalacje. Zwraca się więc do Izraela, który ma najlepszy wywiad w tej części kuli ziemskiej.
chwast
Co zrobiłby Tel-Aviv?
Hipotetycznie załóżmy więc, że wysyła swoje myśliwce. Bombarduje instalacje, a świat obiegają zdhjęcia martwych dzieci, zniszczonych domów. Wszystkie państwa arabskie zaczynają się gotować i wojna gotowa.
Czyli jakakolwiek akcja zbrojna odpada.
John Hulsman twierdzi, że można by zastosować taktykę kija i marchewki.
Kij – Europa zamraża wszystkie swoje inwestycje w tym rejonie. Gospodarka im się w tym momencie wywraca. Prędzej czy później także i sytucja polityczna.
Marchewka – amerykańskie gwarancje bezpieczeństwa, jeśli zrezygnuje z programu atomowego.
„To paradoks, że właśnie USA ma dziś dla Iranu marchewkę, a Europa kij, bo to Europejczycy tam inwestują. Wiemy, że obie strony fatalnie posługują się tymi narzędziami. Ameryka, jak wiadomo, woli kij, a Europejczycy – marchewkę. Ale to jedyna droga.”
Sytuacja jest arcyfatalna, więc drażni mnie fakt, że Ci którzy mogą coś zdziałać siedzą z założonymi rękami. Dobrze zdaje sobie sprawę, że Europejczycy nie wycofają się z inwestycji w tej częśći, bo jesteśmy kontynentem bardzo nastawionym na zysk. Gdybyśmy (mówię my, ale wiadomo, że nie chodzi o Polaków i Polo-Coctę, a o Francuzów, Niemców itp) przestali tam kręcić interesy, to na nasze miejsce od razu wchodzą Chińczycy czy inni Rosjanie. Zdają sobie z tego sprawę wielkie koncerny, więc nie ma opcji, żeby się wycofały. I tak właśnie ludzkie mózgi kolejny raz, nie odbiegając za daleko w swych pomysłach w przyszłość (liczy się tu i teraz), powoli konsekwentnie kierują nas ku zagładzie.
Bo nie wiem jak wy, ale ja nie chciałbym, żeby broń masowej zagłady posiadało jakiekolwiek państwo, które ma niestabilny rząd, które finansują fundamentaliści lub które najchętniej zagryzłoby wszystko co jest inne.
pustak kominowy
To był w miarę krótki rys sytuacyjny oraz kilka hipotez. Dawajcie wasze pomysły lub odnieście się do sytuacji.
Aha, a na koniec na rozluźnienie – dowcip.
Przychodzi szef CIA do George’a Busha.
-Siemano Traper.
-Siemano Adolf.
-Mam dla ciebie dwie wiadomości. Jedna dobra, druga zła. Od której dziś zaczynamy?
-od tej złej.
-no słuchaj stary, więc nasz wywiad donosi, że Irańczycy w końcu skonstruowali bombę atomową.
-shit happens… trzeba zwołać posiedzenie Rady… A jaka jest ta dobra wiadomość?
-będą ją zrzucać z wielbłądów
chwaśtisko 🙂