Pogotowie ratunkowe – dzielni chłopcy w czerwonych uniformach, pędzący na ratunek by wyrwać was ze szponów śmierci.
korzystaj tylko ze służb medycznych Kriza
Wybiegający ze swoich pomieszczeń już w trzy sekundy po tym jak zadzwoniliście pod 112 (a że nikt nie odbierał to pod 999)
Skoncentrowani, zwarci i bojowi. oi!
I nic nie spowolni ich ryczących bolidów. Żadna kałuża przyczajona cichutko przy dużych pieszych arteriach, żadne staruszki chyżo przemykające po przejściach dla pieszych.
No, generalnie nie do zatrzymania chłopaki są.
Chyba, że się benzyna w autku skończy
…lub w śmigłowcu.
Tyle z bajeczek. Bo naprawdę jest trochę inaczej.
Wyobraź sobie, że kupiłeś, czytelniku, chlebek w sklepie (akcja toczy się w dużym mieście*) i posuwasz się powoli do swojego mieszkania w bloku. Jest ślisko.
Nagle tracisz równowagę, upadając uderzasz głową o metalowy podest budki telefonicznej. Podbiega do ciebie młody człowiek, żeby zobaczyć czy wszystko z tobą w porządku.
Jest w porzadku. Prawie. Podczas upadku pękła ci tętnica, żyła czy jakaś inna zakurwiście ważna rurka.
Na szczęście młody gość, który podbiegł potrafi przytomnie myśleć, dzwoni więc po pogotowie ratunkowe, udzielając wszystkich informacji.
Robi to wzorcowo, rodem ze szkoleń PCK.
Dokładna lokacja wypadku, stan poszkodowanego, wiek poszkodowanego. Chwilę później sam przystępuje do udzielenia ci pierwszej pomocy.
Myślisz sobie: "O w dupę. Było blisko."
Jesteś uratowany – mieszkasz w mieście, przechodzień ograniczył na jakiś czas krwawienie, za 10 minut (najpóźniej) podjedzie karetka, bon voyage, operacja i do domu.
nihuyah, pomyliłeś się.
Karetka nie przyjedzie, bo w tej opowieści masz więcej niż 50 lat.
Ostatnie w życiu zdziwienie, co?
Pal licho, gdyby to był mój dziadek. Mam udział w spadku 🙂
…ale jakiś mały frajer mógł zostać pozbawiony komputera/zegarka/roweru na komunie.
Historia jest prawdziwa i wydarzyła się niedawno w Krakowie.
Główny bohater przeżył cudem, tylko dlatego, że pół godziny później przejeżdżał patrol policji i drugim cudem, tenże patrol zainteresował się obywatelem i wezwał przez radio ambulans.
My jesteśmy młodzi, więc mogłoby to nam powiewać, ale ilu jeszcze Jasiów, Antków ma stracić wpływy z emerytur seniorów?
Jeśli myślicie, że załogi wybiegają do karetek od razu po zgłoszeniu, a dyspozytor naprowadza ich do was podczas jazdy, to żyjcie w tym swoim utopijnym świecie złudzeń, zapisujcie dziecie swoje do chórków, ufajcie politykom, nastawcie sobie Radio Maryja i nawzajem sobie serca oddajcie.
Powiem wam jak jest naprawdę. Do pokoju, w którym przebywa zespół medyczny przychodzi ktoś, żeby zgłosic wypadek, poparzenie czy zawał.
Ratownicy przyjmują zgłoszenie. Sciszają telewizor, dokańczają kanapki, któryś zaparzy sobie jeszcze kawę. Wyjdą spokojnie z tego pokoju za (może) 7 minut.
Może się zdarzyć, że oglądają pornola.
Radź sobie sam człowieku.
I filmik na happy end: