Pewnie na święta nie powinienem nic pisać bo i tak wszyscy pozaszywali się w swoich rodzinnych jaskiniach.
Tym, którzy (nie wiedzieć czemu) pojawiają się na moim blogu także i w tym okresie chciałbym życzyć jak najlepiej. Żeby wam Bozia dała pieniążków, żeby wam Bozia dała zdrowia. Mężczyźni, żeby wam Bozia dała partnerki, które połykają bez zamykania oczu. Kobitki, żeby wam Bozia dała partnerów, którzy zdejmują skarpetki przed wejściem do łóżka.
Teraz sprawa choinki i tej lafiryndy co daje każdemu – Gwiazdki.
Czyli… no właśnie… prezenty. Jeśli chodzi o tą kwestię – prezent od Kriza też niech wam ta Bozia da 🙂
Tym, którzy nie zaglądnęli do mnie w Święta także składam najserdeczniejsze życzenia:
Zeby wam tak kolędnicy nie dawali spokoju. Niech ciotki was wyściskują a wujkowie, bez względu na wasz wiek, sadzają na kolanie. I żeby was wzdęło po Wigilii 🙂
Mnie przygotowania do świąt minęły baardzo szczęśliwie. Najpierw ubikacja postanowiła się reinkarnować w dziurawą ubikację wodą płynącą.
Poranek spędziłem więc w Castoramie kupując kluczowe części.
Powiem wam, że czułem się nietypowo dzierżąc w dłoni „lejek sedesowy górnopłuka samozaciskowy biały”, stojąc w gigantycznej kolejce ludzi, drzewek, lampek, bałwanków i innych pierdół świątecznych.
Żeby przestać się wyróżniać wśród pozostałych konsumentów (a także i dlatego, że nie zmierzyłem przed wyjściem średnicy rurki doprowadzającej wodę oraz nihuyah nie znam się na terminologii) dokupiłem jeszcze „lejek sedesowy dolnopłuka samozaciskowy biały”. Oba produkcji wadowickiej.
Bogu dzięki za papieskie miasto, bo tylko karp, którego nie mam, mógłby być szczęśliwy w łazience.
W tym roku mam też choinkę. Żywą.
Zrobiłem też zdjęcie metaforę.
„Komercja zabija tradycję” czyli pepsi dusząca łosia.

W komentarzach możecie podzielić się życzeniami z ludźmi, których znacie tylko poprzez internet.
Wskazane jest też życzenie Autorowi fajnych rzeczy.
Tymczasem wracam zakładać gumę na moją rurę…