KWW KRIZA

„Kraków wolny od polityki” jak gwarantuje mi kandydat na prezydenta i przy okazji pan prezydent profesor Jacek Majchrowski, w tejże polityce zatonął (Kraków nie prezydent)


Wybory to cudowny okres. Można obserwować starania kandydatów na radnych, prezydentów… A w zasadzie podziwiać głupotę, którą emanuje co trzecia ulotka wrzucona do mojej skrzynki pocztowej.


Zacznijmy jednak od subiektywnego przeglądu naszych dzielnych kandydatów, którzy (jak czytałem materiały dostarczone przez różne sztaby) w swoim domu mogli znaleźć tylko ciepło i miłość bo pieniędzy nie było, o nie. 
A rodzina jednego z kandydatów zjadła nawet swojego psa by przeżyć.
Potem dzięki czynionej dobroci i bezinteresownej pomocy niesionej drugiemu człowiekowi stali się ludźmi majętnymi, których stać było na wystartowanie z kampanią medialną.
Ci, którzy mniej się postarali o swoją majętność – inwestowali w swoją wiedzę.
Oczywiście kazdy chce objąć najważniejszy urząd tylko po to, żeby wciąż pomagać innym.


A przy okazji nieść jeszcze więcej bezinteresownej pomocy drugiemu człowiekowi.


 


Kandydat pierwszy.
Stojący na czele sondaży i na czele obecnego Urzędu Miasta.
Ja jednak zawsze gdy patrz na niego widzę morsa.
Zauważacie?



i billboard drugi:



…nawet wąs ten sam 🙂


Kandydatem nr dwa* jest pan Terlecki.


Szukałem w internecie wczoraj z 30 minut plakatu wyborczego, który wisiał w Krakowie (ten z jabłkiem i drewnianym stołem). I nie znalazłem.
Dlatego spójrzcie na poniższe zdjęcie i domalujcie sobie w wyobraźni drewniany stoliczek i trzymane w dłoni jabłko.


Zawsze jak patrzyłem na ten billboard to przychodziła mi do głowy myśl, że brakuje tylko, żeby ktoś postawił flaszkę na tym stoliczku. Jak w mordę strzelił, tylko tego mi tam brakowało.


A propo…ten jego optymistyczny uśmiech także mnie ujął.



A teraz poważnie. Nie każdy wie (na jego stronie jest napisane sucho i krótko, że należał do ruchu hipisowskiego), że był głównym, najbardziej znanym krakowskim hipisem…ileśtamtemu. Szacun od Kriza.


Kolejny kandydat – pan Lassota.



Ten miły, sympatyczny starszy pan z brodą, który mógłby przebierać się za św.Mikołaja, sadzać dzieci na kolanach, dawać im cukierki i wmawiać im, że też ma 12 lat był już kiedyś prezydentem Krakowa. I wpędził moje ukochanie miasto w gigantyczne długi (dopuszczalny wskaźnik zadłużenia to 60%. Ex-prezydent, postawił sobie poprzeczkę wysoko i gdy odchodził mieliśmy już 59%. Trzeba było kilku lat, żeby zmniejszyć ten odsetek do 52%)


A poza tym polubiłem go bardzo dzięki temu plakatowi.


Gdyby był konkurs na największą ilość nieważnych głosów to pan Lassota wygrałby go z palcem w tyłku.


Wszystko dzięki temu, że jego wyborcy będą stawiali mu fajeczkę (głos nieważny) zamiast krzyżyka (głos ważny).


Do niedzieli będę chyba podziwiał spryt jego sztabu 🙂


 


Ostatni kandydat, o którym napiszę to pan Tomasz Szczypiński. Jak przystało na Tomki – ma dobry Public Relation.


Nawet wysłał mi e-malia (błahostka w swojej karierze dostałem nawet maila od T. Henry’ego. O patrz tutaj)


Ten PR jest tak świetny, że teraz napiszę Wam co zapamiętałem z jego programu wyborczego.


Program Wyborczy T. Szczypińskiego:






  •  ?

A w mailu poprosił mnie o mój głos, głos mojej rodziny i głosy moich przyjaciół.


W sumie nie ma sprawy, ale jakbym się miał zastosować i podpiszę się za wszystkich swoich znajomych to mógłby zagrozić panu Lassocie, w rankingu ilości zdobytych nieważnych głosów.


Może w poniedziałek napiszę na kogo głosowałem.


Ech… gdyby w naszym mieście pojawił się kandydat, który mówi prosto i od serca jak pan Krzyś, kandydat na „prezydenta miasta Białegostoku” to na pewno zyskałby mój głos.


Niestety gdzie Białystok a gdzie Kraków. Gdzie Rzym a gdzie Krym…



P.S. Co to jest cisza przedwyborcza?