Niejeden stały czytelnik jest pewnie zaskoczony, że wpis jednak się pojawił.
I to nie o 23.5o 🙂
Nie cierpię gdy ktoś usilnie chce mi się czymś pochwalić.
Gdy ma jakieś głupie święto i nikt o tym nie wie to gotów wypisać datę podpisania umowy drukowanymi numerami. Gdyby mógł.
Albo jakieś chrząkania i łypanie okiem na kalendarz. Błazenady
Są też solenizanci, którzy dzwonią do swoich znajomych: „Cześć co u ciebie? Nic? No u mnie podobnie ale dziś mam lepszy dzień wiesz? LEEEPSZYYY…? Pamiętałeś? Jak cudownie”
Niepojęte, prawda?
dmuchanie
Słyszałem, że 5 grudnia narodziły się też całkowicie upośledzone osobniki, które, na przykład, tworzą blog i próbują jakimiś debilnymi sposobami przykuć uwagę czytelnika, sugerować mu co powinni zrobić.
Ja nigdy bym wam nie sugerował składania życzeń w komentarzach, wysyłania e-maili, laurek czy bielizny babci. Tym, których poznałem bardziej i mają mój numer telefonu, w życiu nie podpowiedziałbym wysłania życzeń smsem.
Bo wierzę, że moi czytelnicy są mi wierni i na tyle inteligentni, że doskonale wyczuliby najmniejszą nawet aluzję 🙂
torcicho 🙂