…powiedział do Zidane’a włoski piłkarz Materazzi.
Zinedine się z tym twierdzeniem nie zgodził. Sędzia wiedział lepiej i francuski piłkarz wyleciał z boiska.
A jeśli Materazzi miał rację?
Czy gdybyś była dziwką, przyznałabyś się koleżance ze studiów?
Czy gdybyś sprzedawała swoje ciało w burdelu opowiadałabyś o tym kumplowi z akademika?
Oczywiście, że nie. Bo mimo, że pracujesz w najstarszym zawodzie świata, jesteś człowiekiem, a nie sztuczną lateksową pochwą, i jak każdy człowiek masz potrzeby socjalne.
Chcesz wyjść ze znajomymi na piwo, chcesz potańczyć w gronie znajomych czy, w ekstremalnym przypadku, chcesz pójść na mecz swojego brata – sławnego piłkarza.
Chcesz bo jesteś człowiekiem. Wybrałaś co prawda zawód równie ciekawy i bezpieczny co zrywacz pokryw azbestowych*, ale to twoja decyzja i twoja sprawa.
Moim zdaniem i prostytucja i usuwanie azbestu przysługują się społeczeństwu, chociaż nie każdy chciałby się tym zajęciem parać.
Za PRL-u też istniała prostytucja 🙂
A teraz wróćcie do swoich ciał. I rozglądnijcie się. Chodzicie na studia, poznajecie różnych ludzi podczas waszych wojaży po knajpach.
Założenie jest proste. Jeśli są kobiety, które zarabiają na sprzedawaniu swojego ciała, to te osoby nie rozpływają się w powietrzu po pracy.
Pytanie brzmi: zarabia tak wasza sąsiadka, koleżanka od której pożyczacie notatki czy siostra?
Jeśli myślisz „ej, ale ja na kilometr potrafię rozpoznać prostytutkę. Ma wysokie białe kozaczki i taką mini spódniczkę, a koło niej stoi latarnia.”, to śmieję ci się prosto w twarz z monitora.
Wyjdź poza schematyczne myślenie. Jeśli podążasz tym szlakiem to myślisz o głupich dziewczątkach bez studiów, dla których często szczytem marzeń jest nowy klej do tipsów i ciepłe miejsce przy drodze wylotowej z miasta.
W moim dzisiejszym tekście piszę o dziewczynach, które są inteligentne, piękne, a ich ambicją jest zostać w życiu kimś lepszym niż podstarzałą, spruchniałą nierządnicą z tęczą chorób wenerycznych. Dlatego studiują.
Drodzy czytelnicy, przedstawiam wam Emilkę:
Zdjęcie wygląda jakbym pobrał je z serwisu randkowego, prawda?
Emilia jest prostytutką.
Jest też inteligentna i ciepła (tak przynajmniej napisał w komentarzu jej klient).
Przyznam wam też szczerze, że ta dziewczyna jest absolutnie w moim typie.
Gdybym zobaczył taką dziewczynę przy stoliku z koleżankami** to na pewno bym zaprosił ją do tańca, postawił drinka, zaczął recytować poezję***… nie wiem – zrobiłbym cokolwiek, żeby ją poznać bliżej.
Mało tego, w swoim gronie znajomych mam właśnie koleżankę, która jest do Emilii bardzo podobna. I w bardzo podobnym wieku. I o bardzo podobnym imieniu.
Teraz wrócmy do naszej Emilii. Załóżmy, że ja też jej się spodobałem.
Zaczynamy się częsciej widywać. Jest pewne, że moja nowa przyjaciółka chcąc się ze mną widywać, nie gruchnie mi nagle z nowiną „dziś odprowadź mnie tylko na lokal, mam spotkanie z klientem”. Nie przejdzie jej to przez usta, bo będzie chciała, jak każda kobieta, trochę normalności. Będzie chciała wieczornych wypadów w klimatyczne miejsca na czerwone wino, będzie chciała dostać kwiatka, bedzie chciała próbować drinków o nazwach nie do powtórzenia następnego dnia.
A ja zostanę którejś nocy obdarowany najlepszą miłością francuską w swoim życiu. Może wtedy śmignie mi myśl w głowie: „kurcze ma dziewczyna doświadczenie”.
Ale to jeszcze nie wtedy dowiem się kim jest…
———————————————
* – jest jedna różnica. Zrywacz pokryw azbestowych nie zaraża ludzi wokół nowotworem tylko na swoje choroby przekręca się sam.
** – najlepiej z koleżankami i kolegą. Tylko wtedy miałbym pewność, że nie jest w pracy 🙂 Dobra, wiem co myślicie. Z koleżankami i co najmniej dwoma kolegami (z których każdy musiałby być w jej wieku). I najlepiej z jedną zakonnicą.
Nie przebieraną – prawdziwą. Bez pejcza. Wtedy miałbym pewność. Prawie.
*** – bez jaj.