Pan Przydługi Wstępniak
Pamiętam, że kiedy dawno temu temu służbowo wożono mnie przez całą południową Polskę, limuzynami podstawianymi przez ExpressBuS, Adam-Bus, Szwagropol i spółkę PKP Przewozy Regionalne, coś we mnie pękło.
Nie chodzi o to, że nagle pokochałem podróże, bo miłość do wyjazdów wyssałem z piersi ojca i odkąd poszedłem na swoje co parę miesięcy wyjeżdżam w teren podładować akumulatory; raczej o to, że zrozumiałem, że można wyjechać w dowolnym momencie i o dowolnej porze w myśl mojej ulubionej chłopięcej zasady „jakoś to będzie”.
Godzina 18 Kraków. Czemu o godzinie 20 nie pić herbaty ze spirytusem w mojej ukochanej nowotarżańskiej Cafe Deja Vue?*
Cafe Deja Vue, Nowy Targ
Od tej erupcji spontaniczności rozpoczęły się moje liczne, wielkie przygody. Jedna wiązała się z odkryciem, że w każdym innym mieście niż Kraków o godzinie 23-ej liczba osób biegających po ulicach ogranicza się do trzech.
Ja i ci którzy mnie ścigają.
Jeszcze większym zaskoczeniem było odkrycie podczas tzw „przesiadek”, że do niektórych miast, w których czeka na mnie ciepły nocleg natępny PKS wyrusza o 3 w nocy. Taksówka to fajny wynalazek, ale to musiałbym ją wtedy zamówić z Zakopanego chyba 🙂
Przygodami, które pamięta się z gór chyba najbardziej to gwiazdy, które zastają człowieka podczas schodzenia z trudnego i wycieńczającego szlaku, noce spędzone w leśniczówce czy nagłe załamania pogody.
wodogrzmot
Ech, rozpisałem się a to miał być tylko krótki wstępniak…
Pani Opowieść Właściwa co się puści pod koniec
W ramach mojego pielgrzymowania postanowiłem postawić stopę we Warszawie. Było to dla mnie tak ważne, że ostatecznie jako turysta przyjeżdżam tam dopiero po Nowym Targu, Wrocławiu, Zakopanym, Nowym i Starym Sączu, Jaworkach, Niedzicy, Trzebini, Bolęcinie, Słowacji, Barcelonie, Lloret de Mar, jeszcze raz Nowym Targu, Wieliczce i Chorzowie. Mowa o tym roku oczywiście 🙂
Proszę o wybaczenie droga stolico.
W Warszawie nie stawiałem stopy po raz pierwszy, przyjeżdżałem tam parę razy na wezwanie firmowej Macierzy**, lecz po raz pierwszy miałem się tam zabawić, poszukać duszy miasta zostawić pieniądze.
W przypadku mojego prywatnego przejazdu także postanowiłem postawić na InterCity. Miłość do pociągów jest u mnie bardzo silna. Gdybym miał w podróży do wyboru samolot, limuzynę i pociąg wybrałbym to ostatnie.
Dworzec Główny Kraków
Przybyłem na krakowski Dworzec Główny późnym popołudniem i uczony doświadczeniem zainstalowałem się na peronie czwartym, mijając tablicę, która informowała pasażerów, że IC Kaszub podjedzie na peron piąty.
Punktualnie na 15 minut przed przyjazdem Głośnikowy Ludek powiedział: „IC Kaszub wyjątkowo podjedzie na tor mamrot, mamrot peron 4. Za utrudnienia bardzo mamrot, mamrot, kaszlnięcie” Znam ja już te popołudniowe wyjątki na pamięć.
Star – Wars 🙂
Zająłem miejsce w przedziale, byłem pierwszy. Miejsce 86, okno. Wagon konduktorski. Czytelnicy rada dla was – zawsze gdy macie mozliwość jedźcie wagonem z konduktorem (to ten od przesyłek) to zazwyczaj szósty wagon, ale gwarantuje wam, że to zawsze będzie ten z największą ilościa bajerów, działającą klimatyzacją, sprawnymi kontaktami i czystą toaletą. Nie wiadomo dlaczego tak sie dzieje 😉
„A jeśli Polska to właśnie ta ojszczana klapa?”
Zająłem miejsce 86 okno, oczami w kierunku Warszawy. Jestem pierwszy więc czekam na tych co przyjdą. Co los da przyjmę z godnością.
Do mojego przedziału pierwsza weszła starsza babeczka w sweterku. Elegancka. W stylu takiej co to w torebce może mieć swojego kochanego małego psa. Miejsce od strony przedziału, tyłem do kierunku jazdu. Przekątna.
Nie przejawia chęci rozmawy o swoim psie/kocie. Sukces
Druga wchodzi bizneswoman ze swoim wiernym kochankiem…laptopem. Przedział, przodem do kierunku jazdy.
Kumata, nie przejawia potrzeby pomocy przy laptopie/kontakcie. Sukces
Wchodzi trzeci. Starszy siwy pan w typie żydowskiego biznesmena. Na palcu sygnet. Staje przede mną. Kurwa mać.
-Pan usjadł na moim miejscu – mówi ze słyszalnym wschodnim stylem.
-A które to pana miejsce? – w ostatniej chwili powtrzymuję się przed naśladowaniem jego akcjentu.
-To własnie, osjemdzjesjąt pięc- odpowiada z trumfem slysanym w glosje.
-Osjemdziesjąt pięc jest tam- wskazuje palcem miejsce na przeciwko, a w myślach się każę „kurwa, Kriz – miałeś przestać szydzić z ludzi”
Podzjękował i usjadł…
Ale ja jak ten Adaś, Adam Miauczyński czekam na wyrok. Na sąd czekam, oczekuję.
Do przedziału zagląda w tym momencie Arab, cały spocony. Allah Akbar krzyczę w myślach. Arab znika***
Pociąg spodziewanym szarpnięciem rusza w kierunku naszej stolicy.
Po 3 minutach w drzwiach do przedziały pojawia się ten sam Arab. Spocony jeszcze bardziej. Na twarzy jest cały mokry. Wygląda jakby walczył z trudną decyzją. Patrzy na nas tymi swoimi czarnymi ślepiami i sięga do wewnętrznej kieszeni. No to kurwa po nas…
W kolejnym wpisie:
Czy Kriz eksplodował.
Czy będę miał szczęście i będę świadkiem pierwszego zamachu religijnego w Polsce?
Czy przeżyłem?
Czy pojawi się kolejny wpis jeszcze w niedzielę?
Jeśli Kriz eksplodował to czemu o tym nie mówili w Faktach i kto to pisze?
… w bonusie także wygrane numery lotto.
———————————————–
* – fakt o godzinie 22 musiałbym ją pić bardzo szybko bo autobus w Nowym Targu kierunek Mój Pokój kursuje do 22:04 🙂
** – czyli Centrali 🙂
*** – Zniknął. Nie, że pssft, pstryk i go nie ma w kłębach dymu. Po prostu poszedł sobie.