Nie znasz dnia ni godziny mojego wpisu.
Pomysł jest, klawiatura czeka a gin się wyśmienicie schłodził.* No to piszę.
Uwaga: Przeczytanie ponizszej notatki wymaga conajmniej średniej znajomości kinematografii.
Niebawem gala wręczenia najpopularniejszych nagród filmowych.
Moim zdaniem są ważniejsze – jak chociażby te przyznawane w Cannes czy w Wenecji, ale tylko pozłacany rycerz sprawia, że mam ochotę ogłaszać swoich faworytów.
Już niebawem zobaczymy całą masę wzruszonych masek.
W tym roku oglądalność powinna być wyższa dzięki wypuszczenia wabiku w postaci pseudolisty zwycięzców.
Wielu matołów (w tym Autor wpisu) będzie miało kolejny powód, żeby obejrzeć galę.
Nie ogłoszę wszystkich faworytów a za każdą propozycję wskazaną przez Kriza, do której przychyli się wspaniała Akademia chcę od was zimnego piwa. Rano prawdopododobobnie bedę chciał butelkę wody mineralnej, więc z zakupem się wstrzymajcie 🙂
Departament Dźwięku bardzo proszę o podkład muzyczny:
LISTA, KTÓRA WYCIEKŁA MI PRZED CHWILĄ Z NOSA:
- Najlepsze piersi na pierwszym planie: Nie mam, kurwa, pojęcia.
- Najlepsze piersi na drugim planie: Penelope Cruz. Nie jest wybitną aktorką ale ma fajne piersi i usta.
- Najlepszy penis na pierwszym planie: Sean Penn już ma Oscara. Czy brązowy penis wystarcy, żeby dostać drugiego? Nie sądzę. To może „Zapaśnik”? Pokażmy wszystkim, że warto podnosić się po upadku (metafora). Oscar jest ciężki, więc Mickey Rourke może znowu zaryć w ziemię (znowu się wysiłem na banalną metaforę). Z lekkim mrugnięciem w stronę Brada Pitta jednak tu nie typuję.
- Najlepszy aktor drugoplanowy: aaaabsolutnie wywołałbym do mojego mikrofonu Roberta Downeya i wręczyłbym mu statuetkę prosto do rączki. Za to co wyczyniał w „Tropic Thunder”**
I mam nadzięję, że Akademia wreszcie doceni rolę komediową a nie tylko dramaty!
A Heath Ledger? Coż martwym penisom dziękujemy. Mnie w Batmanie nie zachwycił…
- Kostiumy: Będę zajebiście oryginalny i powiem – „Księżna” 🙂
- Najlepsza animacja: Wall-E – ma przesłanie (ekologiczne więc już w ogóle jest trendy w USA) i ma muzykę i w ogóle ten robot kojarzy mi się z dzieciństwem. Kriz kocha Wall-E.
- NAJLEPSZY FILM: Slumdog? Podobno wygra. Tak mówią szychy szołbiznesu. Po dłuższym zastanowieniu jednak bym mu nie dał Oscara. To dobry film, ba polecam go z całej klawiatury, ale…obstawiam i idę pod prąd: „Ciekawy przypadek…”
- Najlepsze zdjęcia: Bezkonkurencyjnie – „Slumdog. Milioner z ulicy”
- Najlepsze rzępolenie: „Slumdog. Milioner z ulicy”. Utwory nierówne, ale płytę kupię jak tylko zobaczę w sklepie.
- Najlepsza charakteryzacja: Niedoceniana, a naprawdę bardzo ważna część filmu. jestem jednak za twardy w rozporku, żeby wydać osąd 🙂
- Cała reszta mnie już nie obchodzi. Gin się skończył chuj jeden.
dopisek:
Trafiłem piątkę. Szkoda Roberta.
———————————————–
* – nie pierszyy…
** – celowo nie przytaczam polskiego tytułu. A za jądra na tropikalnym drzewie powiesiłbym gościa, który wymyślił to kretyńskie tłumaczenie…