08.07.07

   Dziś jest ósmy dzień siódmego miesiąca będący jednocześnie siódmym dniem dwudziestego siódmego tygodnia tego roku.


   Nie poszedłem wczoraj do ołtarza, nie odwiedziłem kolektury Totalizatora Sportowego, nie przemeblowałem pokoju, nie zacząłem swojego życia jeszcze raz od nowa. Nawet nie rzuciłem palenia.


  Dlaczego?


  Nie poszedłem do ołtarza bo nie mam narzeczonej. Wali mnie to. Do kroczenia w stronę księdza nie zmuszą mnie trzy cyfry.


    Uśmiechnięta blondynka pod czujnym okiem Komisji Kontroli Gier i Zakładów nie mogła wylosować moich numerów Dużego Lotka bo żadnych numerów nie wytypowałem.
   Gdybym wygrał milion byłoby duże prawdopodobieństwo, że musiałbym się tym podzielić z milionem Kowalskich, którzy uznali wczorajszy dzień za wyjątkową okazję do złożenia zakładu.
   Trudno – wygram za tydzień.
   Tym bardziej nie obstawiłbym w Multi Lotku liczb:
7,17,27,37,47,70,74,76,77,78,79 bo czułbym się głupio*.
   Szansa, że padną takie liczby jest jak jedna na milion chociaż, jak wiedzą wszyscy, którzy obejrzeli przynajmniej raz przygody agenta 007 szanse jak jedna na miliona sprawdzają się w dziewięciu przypadkach na dziesięć.


   Nie przemeblowałem M3  bo dobrze się w nim czuję. Po cholerę więc mam coś zmieniać.


  Nie zacząłem życia od nowa, bo to jest ulubione pierdolenie czasopism typu „modna pani domu”. Nie, nie można zacząć swojego życia od nowa patałachy.


   I nie rzuciłem palenia bo nie palę.


   A specjalnie dla palaczy mój Zespół Wywiadowczy przygotował informację. W magazynach czekają już gotowe do rozjazdów paczki papierosów L&M z ceną 9.50 PLN.


A na tak zwany weekendowy Happy End wrzucam dzieło mojego ulubionego rysownika:



———–
* – chociaż możecie sprawdzić (klik)- większość z tych liczb padła.