UNIt FORM

    Na blog spłynęło ostatnio dużo gówniarstwa więc dziś, żeby ich znudzić, oddajmy się nudnym rozważaniom. Większość osób z ostatniego przypływu moich czytelników prawdopodobnie nie spełnia wymogów określonych tu: [rejs po zasadach użytkowania bloga].
   Ich iloraz inteligencji da się policzyć na jednym palcu jednej ręki. Krótko jeszcze o komentarzach – jak wiadomo na wierzch wypływa nie tylko śmietanka – więc ci których szczyty możliwości pisarskich wyglądają następująco:

  • <lol2>
  • Ci co napisale takie beznadziejne listy w internecie wedlug mnie sa poprostu popierdolnie jak mozna pisac takie gówno ze od świeczki mozna zajsc w ciaze czy ze kutas nie wyjdzie z pizdy po dupceniu hehehehehe jestes jebnieci
  • kriz, jaki ty jestes gupi
  • ZERZNIJCIE MNIE!!!!!!!!!!!!!JA CHE JANA !!!!!!I DEJWIDA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!ZERZNIJCIE!!!!!!!!!!!!!!!!!BO MESKI G WALI ZBANI!!!!!!!!!!

Niech nie będą zdziwieni, że żywot ich komentarzy trwa około minuty.

————————————————–

 

   Do dzisiejszego wpisu zaisnpirowało mnie pewne wydarzenie. Wiedziałem o tym, jaki wpływ na ludzi ma uniform, ale ostatnio zauważyłem jak wielki wpływ na ludzi może mieć niewielka smycz. Nie chodzi mi o smycz typu 'sado-maso' (bo ta odpowiednio zastosowana ma duzy wpływ na pojedyncze jednostki) ale o taką zwykłą smyczkę z nadrukiem, jaką większość z was przypina sobie do kluczy czy telefonu. Tak niewielki element garderoby może błyskawicznie zmienić nastawienie naszego rozmówcy do nas.

   Kiedyś robiłem zakupy w hipermarkecie, dotarłem do kasjerki i w czasie gdy ona spokojnie bipała sobie po kolei moje artykuły spożywcze zacząłem wyjmować portfel (wiadomość dla kieszonkowców – Kriz nosi portfel w kurtce, na wysokości piersi, lewa strona, wewnętrzna kieszeń) przypadkowo* uchylając poły swej kurtki do portfela przyczepiła się smycz telewizji 'X'.
   Wtedy kasjerka, która chwilę wcześniej mechanicznie mnie powitała, mechanicznie zaproponowała mi kartę kredytową a aktualnie monotonnie wprowadzała do systemu kupowane przeze mnie artykułu – zaczeła być dla mnie uprzejma a podczas ożywionego monologu wspomniała o tym co szefowie wyprawiają gdy w kasie nie zgadza się nawet kilkadziesiąt groszy – ogólnie przeprowadziła wzrocowy wykład na temat złych warunków pracy.
  I być może zrozumiałbym ten jej nagły wylew szczerości, gdyby za moimi plecami stała cała ekipa "Uwagi" naszpikowana kamerami, mikrofonami albo ja sam byłbym, Bóg wie jak, sławnym redaktorem… ale niestety – Kriz jedyne co robił w telewizji to potknął się o pęk kabli, odlał się do kibla i podglądnął Kazimierę Szczukę w toalecie**
   Na wszelki wypadek rozglądnąłem się jeszcze wokół czy następny w kolejce, dzierżąc serek topiony, nie czekał Tomasz Lis.
   Nie czekał.

   Kobieta, która mnie widziała pierwszy raz na oczy, przelała wszystkie wartości jakie niesie logo tej telewizji na zwykłego człowieka.

Sytuacja druga: 

   Wybrałem się ostatnio do multipleksu należącego do sieci kin Y. Z mojej starej pracy wyniosłem smycz (smycz kina, które także należy do sieci kin Y).
   Przebywając w tym multipleksie byłem traktowany niczym brat – od barmanki dostałem taką ilość nachosów, że egpicjanie by wyższego stożka nie usypali. Po skończonym seansie, podałem rękę pracownikowi obsługi widza, który groźnie zagradzał powrót na korytarz, pewnym krokiem ominąłem go i wróciłem na korytarz.
   Gdyby mi się chciało mogłem pójść na jeszcze jeden seans, albo wziąć sobie na pamiątkę bidet z toalety męskiej – i prawdopodobnie nie niepokojony opuściłbym teren kina Y z ceramiką na plecach.
   Kawałek kolorowego materiału plus pewność siebie spowodowała, że mózgi tych ludzi aby oszczędzić sobie odpowiedzi na pytanie "kim on do cholery jest" zakwalfikowały mnie jako człowieka swojego. 
   Każdy pracownik kina, którego bym minął, taszcząc chlupiący na prawo i lewo moczem/wodą/krwią kawał wyposażenia toalety, uznałby mnie pewnie za gościa, który na pewno robi swoje (Pracownik Działu Wynoszenia Ceramicznych Bidetów)

   Jak silnie wpływają na nas uniformy innych można łatwo zaobserwować na przejściach dla pieszych.
   Zwróćcie uwagę jeśli na czerwonym świetle ulicę dziarsko zacznie przekraczać gość w garniturze – to cały tabun ludzi stojących za nim też przepłynie na drugą stronę ulicy.
   Jeśli tę samą drogę 30 minut później spróbuje przekroczyć, na czerwonycm świetle, zbieracz złomu wraz ze swym wózeczkiem w kolorze mettalic – ruszy się za nim niewielka część oczekujących ( jeśli w ogóle ktoś się ruszy)
  

   Przypomniało mi się jak kiedyś w zimie wraz z kolegą Tomkiem usiłowaliśmy przejść przez rynek główny w Krakowie.
Problemem były tłumy ludzi, które zebrały się w oczekiwaniu na jakieś ważne wydarzenie. Człowiek na człowieku – żadnych szczelin, którymi moglibysmy śmignąć.
   Ubrany byłem wtedy w górską oczojebną kurtkę. Brakowało jej chyba tylko logo GOPR-u :-).

   Kilkadziesiąt metrów przemknęliśmy krzycząc na rozstępujący się tłum "miejsce dla ratowników". 

 
w munurze paździerz sznurem

Czyli ludzie patrzą nie na Ciebie tylko na uniform – który niesie ze sobą pewne wartości. Każdy kto założy biały kitel jest brany za lekarza i zostanie obdarzony jakimś autorytetem. Dlatego właśnie aktorzy z "na dobre i na złe" nie reklamują leków w telewizji w stylu – "Jan Kowalski – aktor. polecam" tylko "dr. Jakiśtam – lekarz ze szpitala w Leśnej Górze – polecam"

I mimo, że ta osoba jest tylko aktorem – udaje postać lekarza – i nie ma prawa znać się na zawiłościach posługi medycznej, ludzie łykają jego udawany autorytet, tak jak potem chętnie łykają polecane przez niego pastylki/czopki czy chuj wie co jeszcze.

Uwaga pytanie do czytelniczek:

Czy miałaś kiedyś fantazje, że uprawiasz seks z nieznajomym w mundurze (policjant, żołnierz itp.)? 

 

 uniform zmienia nastawienie ludzi do nas. Przykład "Borat"

———————
* –  w przyrodzie nic nie dzieje się przypadkowo 🙂
** – uwaga, nie do wiary to tylko moja fikcja literacka.