Rok 2012 był jaki był.
Gdybym był spoconym ambasadorem przyciskanym do obcej ściany przez protokół dyplomatyczny, to ewentualnie wystękałbym słowo „przełomowym”.
Jestem jednak Krizem, więc wygrzebałem sobie z tej pryzmy kompostowej, którą stał się 2012 rok, parę skarbów.
Pierwszym skarbem jest odkrycie, że lubię patrzyć, gdy to co napisałem, jakieś Ktosie próbują zamienić w większą ideę.
Ktoś uczy się na pamięć słów; Ktoś ich ubiera i maluje; Ktoś jeszcze szuka rozwiązań, sprzętu, linek i helikopterów, żeby było ładnie; Ktoś inny ustawia światło; na końcu przychodzi jeszcze Ktoś i mówi „kamera i akcja!”.
Nie wiem co przyniesie 2013 rok, ale ja Wam obiecuję, że coś przyniesie.
Drugim skarbem jest moja namiętność do fotografii, która wreszcie zaczęła być przez fotografię bardziej odwzajemniania. Milej, że dzieci tego romansu zaczęły być także gdzieniegdzie docenianie.
Nie wiem co przyniesie w tej kwestii 2013 rok, ale mogę Wam pokazać co przyniósł 2012 rok.
(chcesz powiększyć? Kliknij tu)
Noworoczne życzenia dla czytelników? Myślę, że sięgnę już po tradycyjne:
„Zostańcie Państwo z nami”