Popatrzyłem w kalendarz blogowy i zdałem sobie sprawę, że taki ze mnie codziennik jak z koziej dupy saksofon.
Dlatego całkowicie autokratyczną decyzją postanowiłem, że w tym tygodniu będzie więcej wpisów. Jęki, lamenty, kadzidła, ofiary składane przeróżnym bóstwom, wbijanie w krizowe lalki voodoo szpilek też wam nie pomoże. Bo będę, kurwa, więcej pisał.
Zapału i tej niezłomnej siły do dotrzymywania słowa, po publikacji tego oświadczenia, starczy mi najprawdopodobniej do soboty.
Na początek – zagadka. Co przedstawia obrazek usytuowany poniżej?
Żeby całkiem popsuć wam zabawę – nie bedzie nagród za poprawną odpowiedź, a rozwiązanie zagadki umieszczę jeszcze w tym wpisie.
———————————————–
Kilka dni temu dostałem zaproszenie na koncert znajomego (perkusista), wysłane w bardzo ładnej formie i przekazane za pomocą komunikatora internetowego.
Tekst zaproszenia brzmiał:
„19 stycznia tj. piątek gramy koncert w pubie „Popularny” na ul. Grodzkiej 31 — start 20:00″
Ponieważ otrzymałem od tej grupy już kilka innych zaproszeń*, głupio mi było się nie pojawić.
Pomyślałem sobie więc – kurde, band jest uniwersalny grają od hip-hopu po rock, ambitni, wysłali mi ładne imienne zaproszenie, a ja sam przecież powinienem robić z siebie człowieka światowego, otaczającego się artystami.
Może jakiś palant czytający bloga uwierzy, że jestem jakimś pierdolonym mecenasem sztuki czy chuj…
Plusy przesłoniły więc minusy (czyli głośną muzykę; brudnych ludzi; konieczność zainwestowania w alkohol, żeby muzyka znajomych mi się spodobała)
I tylko żal mi było, że nie wybrałem się na ich koncert hip-hopowy bo do dzisiaj nie potrafię sobie wyobrazić reakcji publiczności na widok zespołu hip-hopowego z perkusją…
Wracając do koncertu.
Już chwilę po tym jak otworzyłem drzwi do pubu „popularny” odkryłem, że miejsce to przypomina kopalnie Morii z Władcy Pierścieni. (kliknij tutaj, zeby zobaczyć panoramę pubu)Mniej więcej ten sam wystrój plus około setki ubranych na czarno postaci z możliwie jak najdłuższymi włosami. Bywalcy mieli też na sobie pełno dodatków (obroże, ćwieki, kolczyki) niektórzy wyglądali jakby kierowali się gustem obłąkanej sroki.
Tu nie kończą się porównania do „Władcy Pierścieni”. Chwilę potem poczułem się bowiem jak Gandalf Biały – kiedy tylko zdjąłem swoją kurtkę i blask mojego beżowego swetra** rozlał się po całym lokalu.
Cisza i bezruch jakie temu towarzyszyły pozwoliły mi dojrzeć i zająć miejsce przy wolnym stoliku.
zdjęcie pochodzi ze strony rewelacyjnego pubu „popularny”
Tarcza do rzutek zamontowana na ścianie obok której znajdował się bar przynosiła pewnie niejedną korzyść.
Jedną z nich na pewno było eliminowanie zbyt długich kolejek do tegoż baru, przez zabłąkane, mordercze strzałki.
A propo baru – pierwszy raz byłem w miejscu gdzie lany Żywiec był tańszy od lanej Warki Strong – prawdopodobnie ulubionego piwa tej subkultury.
No i spotkałem jeszcze paru znajomych, którzy tak jak ja są szczęśliwymi posiadazami komunikatora internetowego.
Ale do czego Kriz zmierza*** – odkryłem, że metale to też ludzie!
Naprawdę!!!
Są tam dziewczyny, które piszczą na widok perkusisty, są stoliki przy których ona daje jemu swój numer telefonu.
Co z tego, że on ma dredy, a jej twarz jest umalowana na zimowego bałwanka (dużo sypiącej się bieli, czerwony nosek, z którego zsypał się już puder i dwa czarne węgielki)?
I najważniejsze w tej subkulturze także występują Chichoczace Pizdy (tutaj)
Idąc do kibla zrobiłem fotoreportaż swoim telefonem komórkowym, aby udowodnić wam, że są wśród nich i flamastrowcy (czyli ludzie, którzy skrobią pisakami po toaletach „CHWDP i SM” czy „jaćka kocha Mihała” itp.)
pentagramowa obudowa na papier toaletowy
ciemna strona moczu
Słaba jakość zdjęć spowodowana jest panującym wszędzie mrokiem 🙂
Na udowodnienie mojej tezy „metal, też człowiek – a skoro człowiek to też nie dziwmy się, że co poniektórzy są zjebami” zacytuję Szymona Wydrę.
„Pozwól mi lepszym być…
widzieć nas choćby przez łzy”
Zaznaczam, że nas przez łzy chce widzieć właśnie ten człowiek:
No i nie zapominajmy o najbardziej metalowym z metalowych Terminatorze – w końcu pokazał swoje ludzkie oblicze.
Tak własnie upadają stereotypy. Zamiast wierzyć w „zło” płynące z muzyki rockowej – mogłem kupić sobie płytę Szymona Wydry i uwierzyć w lepszy i bardziej kolorowy świat. Zamiast pokazywać zdjęcia obywateli Rumuni kradnących auto z pomocą cięzarówki, powinienem się przejechać do Rumuni i zrobić zdjęcia rumuńskim bezdomnym, których nie stać na ciężarówkę. Wystarczy trochę więcej praktycznej znajomości świata, trochę więcej wiedzy i proszę – filary świata idą się walić.
Ale blondynki i tak są głupie 🙂
…a murzyni śmierdzą.
PS. Ma ktoś płytę Behemota? Włączyłbym jakby udało mi się wylądować w pokoju z jakąś wielbicielką rocka. Bo francuski chill -out to pewnie raczej odpada.
——————————————–
* – pozostałe wiadomości w kolejności chronologicznej:
10.11.2006: „gramy koncert XXXX o godzinie XX.XX. Wpadaj.”
15.11.2006: „z powodu braku wokalistki „na stanie” – koncert odwolany… ehhh”
16.11.2006: „dobra dupki sluchac uwaznie… po zawilosciach natury organicznej jednak zagramy koncert … „hip hop – i nie zmienia sie nic!!” tak wiec info tu: http://www.www.www.ww.
i macie przywlec te swoje dupska i zaplacic 2 zł bo nie mamy już na piwo…
do zobaczenia”
** – jestem nonkonformistą 🙂
*** – spotkałem się z opinią biegłych, którzy twierdzą, że jeśli ktoś pisze/mówi o sobie w trzeciej osobie to znaczy, że jest zjebany. Jestem tego najlepszym przykładem.