FAST FOODY

     Na wstępie nie przeproszę was za przerwe, która trwała bo musiałbym przepraszać za to, że urlop wolałem spędzać w łóżku, na materacu czy w wannie niż przy komputerze.
     Wszyscy możecie podziękować za tą bezlitosną przerwę pewnej dziewczynie, która wyciągała mnie z frustracji komputerowej. Mogła przecież nie brać urlopu wraz ze mną, prawda? Jej wina jest niepodważalna.


     Jak mnie czymś wkurwi to podam na blogu jej adres to podejdziecie tam z pochodniami, widłami i dokonacie linczu 🙂


     „Jej dom zburzycie, a ziemię posypiecie solą…” Kriz Rdz. 4,2


      Dziś żeby zebrać materiały posłałem swojego najlepszego dokumentalistę terenowego (Kriza) do jednego z krakowskich centrów handlowych.
      Tak jak napisałem rano będę kąsał – kurczaki z KFC.


      Wzorem najlepszych stacji telewizyjnych przydzieliłem sam sobie ogromny fundusz operacyjny (na zakupy 2,99 PLN + ewentualna amortyzacja kosztów transportu – 2,50 na bilety)
      W planach miałem kupić kilka kubelków czikenów, frytki, napoje. A jak mi starczy to jeszcze dać się przekonać kurczakowej pani na kolbe kukurydzy.


       Nie wiem jak wy, ale ja nienawidzę 'stołować’ się u McDonaldsa. Tam nie wyjadłbym nawet mydła higienicznego z toalety. Jedyny fast food jaki toleruje, mało tego, od jakiego jestem uzależniony to KFC. Wiem, że żarcie nie jest najzdrowsze, ale trudno co zrobić. Dla pysznych pikantnych polędwiczek gotów byłbym zamordować…
      Żarcie tam jest na pewno niezdrowe i o tym jestem przekonany… Prosty przykład w jaki sposób możecie się o tym przekonać. Ja np. zwracam uwagę na każdą nową kurczakową panią (te nowe mają zielone listki przy identyfikatorach) W 30% są to megakaszaloty, w 20% zwykłe kaszaloty, reszta bardzo przeciętna.


     Z biegiem miesięcy kazda z nich zamienia się w małego prosiaka!
Zwróccie na to sami uwagę – po kilku miesiącach zaczynają mieć kłopoty z cerą, potem policzki robią się coraz bardziej pucułowate, w końcu zaczynają różowieć a i humory kurczakowych dup zaczynają się zmieniać.


     BRZYDNĄ W OCZACH.


      Dlaczego tak się dzieje? Dlatego, że każdy pracownik KFC może w ciągu dnia wpierdolić dowolny zestaw za złotówkę.
      No to wpierdalają… 
      Dlatego moje lachony nie będą tam jadać
częsciej niż dwa razy do roku.


      Co nie znaczy, że ja tego nie bede wpierdalał 🙂 Mnie już zbrzydnięcie nie grozi.



      Zawsze ufam swojemu zwierzęcemu instynktowi i jestem gotów wyrzucić kebaba do kosza, o trzeciej w nocy, jeśli tylko coś mu nie spasuje.
      A czasem jak jestem brutalny to dam tego kebaba jakiemuś głodującemu na rynku*.
     I dokładnie dlatego nie jadam w McDonaldzie.
     To jedzenie mnie odstrasza. Ono śmierdzi… nawet wierny Krizowy pies ma w dupie McDonalda. A co jak co ale mojemu psu ufam odkąd nie chciał zajadać się razem ze mną szyneczkami z Constaru**
     Moja koleżanka zawsze uważała, że żeby lubić McDonaldsa trzeba mieć specjalny gen. Ja go nie mam i chwała panu.



McDrive 🙂


Żarcie w maku wydaje mi się sztuczne a mięso wygląda tak jakby krowę to ono znało tylko z widzenia.
Lubię za to obserwowac jak fast foody robią w chuja klientów.
Takie KFC np. teraz sprzedaje dwie polędwiczki z bitymi ziemniakami za 12 złotych. I żaden tuman stojący w kolejce nawet nie dostrzeże ze to ogryzki kurczaka ze zwykłymi zimniorami. Dla nich to „sycący fuller z pyree, kukurydzą i dwoma rodzajami sera***” 


Albo taki longer po rozłożeniu na częsci wygląda tak:



sycący mega długi i wypchany sałatą – longer


————————————————-
* – nie napisałem „głodującemu na dworcu” bo nigdy nie jadam niczego kupionego w okolicy dworca. Choćby mi tam kurwa Restauracje Wierzynek otworzyli na trzecim peronie. Ni chuja nie zjadłbym tam.


** – tu będzie krótko. Dalej tego nie jadam. A wy róbcie jak uważacie 🙂


*** – na zdjęciu naliczyłem osiem 3mm paseczków sera.


Już jutro kriz pokaże wam konkurencyjnego longera.
Zagłosujecie czyj jest lepszy.