AaaaTRAKCYJNY KRAKÓW SPRZEDAM

   Ogłoszenie drobne:
aaatrakcyjne części miasta sprzedamy. Urząd Miasta.

   Nastały cieplejsze dni i Kriz postanowił przewietrzyć swoje stęchłe ciało.
W zeszły weekend też je chciałem przewietrzyć. Pomyśłałem – połączę przyjemne z pożytecznym i zgodzę się pomóc kumplowi w pracy w terenie.

   Znajomy postawił sobie parking, w lesie wolskim, w pobliżu ogrodu zoologicznego. Było gorąco, był weekend, byłem blady jak syn młynarza więc nie odmówiłem.
Moje przewietrzanie skończyło się na tym, że wieczorem z mojej niebieskiej koszulki herbu „P” mogłem wyciskać spaliny, kurz i pot, a gdy dzisiaj stanąlem z nagim torsem przed lustrem, wyglądałem jak indianin w białym t-shircie.*

  Dlatego więcej nadziei pokładałem w mojej wczorajszej wyprawie na Bulwary Wiślane.

 Nazywają się tak dlatego, że są to bulwary i są umiejscowione nad Wisłą.

  Wróć.

  Nazywały się tak dlatego, że były bulwarami i były nad Wisłą.

  Teraz już nie są starymi, poczciwymi Bulwarami Wiślanymi. Od niedawna to miejsce nazywa się:

   Czyli niedawno wybrałem się pospacerować „ścieżką biegową Nike”.
Przyznam, że  pomysł tworzenia w Krakowie miejsc, gdzie obywatele mogliby rozruszać swoje bardziej i mniej tłuste tyłki, jest szczytny.
Tworzenie czegoś na kształt Centrum Aktywnego Wypoczynku (boiska piłkarskie, tenisowe, hala, siłownia) jest w porządku. Rozwijanie Parku Jordana jest w porządku. Budowa aren piłkarskich jest w porządku. To wszystko są szczytne pomysły. I jeśli miastu nie chce się wydawać funduszy na tego rodzaju inwestycje, nie mam nic przeciwko, żeby pozyskiwało inwestorów z zewnątrz.
Zbudowanie toru kajakarskiego jest ciekawą ideą. Nie chce się wydać na to własnych funduszy? To wybudujmy Tor Kajakarski im. Wiosłex S.A.
Niech producent wioseł dorzuci się do miejskiej inwestycji w zamian za nazwanie obiektu.

   Ale, kurwa mać, jak się staram to nie pojmuje jaka, do kurwy nędzy, szczytna idea przyświecała w zamianie mojej ukochanej, poczciwej i istniejącej ścieżki asfaltowej na ścieżkę asfaltową usraną co kilka metrów logiem firmy odzieżowej!

   Jak miasto wielkości Krakowa, może się tak kurwić? Nie wiem jeszcze co miasto dostało w zamian (i ilu urzędników) za nazwanie ładnych, zielonych rekreacyjnych terenów MIEJSKICH, nazwą prywatnej firmy.
Wybaczyłbym gdyby ta firma coś z tymi terenami zrobiła, wpompowała tam kasę albo przelali na moje konto 1000 złotych. Wybaczyłbym.
Ale jedyne co ja zauważyłem to obsranie co kilka metrów ścieżki swoim logo.

   Jest jeszcze jeden pomysł, który urzędnikom miejskim na pewno się spodoba


cocaobwarzanki 🙂

   Jak informuje Gazeta Wyborcza (link) Coca – Cola w zamian za wyłożenie pięniędzy na jubileusz miasta chciałaby, żeby wszystkie wózki sprzedające obwarzanki (ja wam dam, kurwa, precle) były koloru czerwonego z dużym logo producenta napoju i z czerwoną parasolką. Przy wózku sprzedawałoby się też napoje tegoż.

  Wiem, że plastyk miejski – szanowny pan Jacek Stokłosa – nie zgodzi się na tak bzdurne, oczojebne reklamy, ale urzędnicy niestety mogą.

  Ja się boję, że już niedługo zmienią nazwę Krakowa (w zamian za dostawy jedzenie do szkół) na:

  • Pyszny Wawel
  • Alpen Gold Kraków
  • Karków (Karczek) Constar
  • Crak Eko Drogi S.A. 

  I nie pierdolcie, że znowu hiperbolizuję 🙂

 

SONDA
Czy duże miasta powinny zdobywać w taki sposób fundusze?

Tak. Uważam, że to dobry sposób
Absolutnie nie. Są inne sposoby, wystarczy ruszyć głową
~~~aNi tAK, AnI niE~~~

————————–
* – jestem czerwony od końca palców do łokcia i od czubka głowy do szyi.