INTELIGENCJA

Dałem wam trochę odpocząć od moich tekstów.
Mam nadzieję, że mi wybaczycie.


Zauważyliście, że każdy (ale to każdy bez wyjątku) uważa siebie za inteligentną osobę?


Nie ważne czy jest prezesem Banku Centralnego, Kierownikiem Zmiany w KFC, sprzątaczką, rasową klubowiczką, kelnerem, klientem czy dziewczyną, która usiłuje skasować bilet miesięczny w tramwaju hamulcem awaryjnym.


Zawsze, ale to zawsze gdybyśmy spytali się dowolnej osoby czy jest inteligentna odpowie:
– tak
– jestem
– o lol, ależeś mnie zrył beret tym pytaniem, no jasne że tak, nie?
– nie, ja jestem prostym i głupim człowiekiem [tu stara się za wszelką cenę ukazać nam swoją chytrą minę]


Okazuje się, że nie ma ludzi głupich!


Często też, ludziom wydaje się, że są inteligentniejsi od otoczenia.
I tak kelner bedzie się produkował, czynił pozorne ustępstwa i usiłował podbić sprzedaż czy zdobyć napiwek (myśląc w duchu jaki jest sprytny), a klient będzie usiłował wyciągnąć od kelnera jak najwięcej dodatkowych usług (myśląc w duchu jaki jest sprytny)


Mój kolega, Marcin, który zatrudnił się w TESCO i robił na magazynie, opowiedział mi jak kiedyś jeden z jego „współpracowników” przyznał się, że jego marzeniem  jest awansować na kasy w ciągu czterech miesięcy.
Marcin nie był może wtedy najwybitniejszym pracownikiem (nie wykonywał, a nawet opierdalał swoich szefów za bezsensowne decyzje), ale z zaciekawienim przyglądał się osobom, które na polecenie „odwróccie każdą z tych puszek groszku na tym stosie, frontem w stronę działu mięs” były gotowe wykonać polecenie bez przebłysku myśli „a po chuj?”


Ponieważ mój kolega jest inteligentny a oznaką prawdziwej inteligencji jest lenistwo, szybko został zwolniony (oficjalnie za porozumieniem stron, ale tak po prawdzie to zasnął w wózku widłowym)


lepper


Do tych przemyśleń skłoniło mnie ostatnie doswiadczenie. Poznałem bardzo fajną hostessę czegośtam. Ponieważ była ładna doprowadziłem do sytuacji, w której mogliśmy wymienić nasze poglądy.
Byłem ciekaw jak zapatruje się w pozbycie się głodu, „zwalczanie wojen” na świecie czy ilość ziarenek piasku na pustyni 🙂


Zamiast tego usłyszałem z jej szerokich ust ciekawą teorię dotyczącą imprezowania, którą teraz wam przytoczę.


„generalnie można chodzić na clubbing w piątki jak ktoś chce… ale ja nie jestem głupia więc chodzę w czwartki, niby potem w piątek mi się nie chce bo jestem zmęczona, ale wtedy pójdę jeszcze i pobawię się całą noc w sobotę i w niedzielę się wygeneruję, znaczy wyregeneruję. Jakbym poszła w piątek, to nie chciałoby mi się iść w sobotę, nie? W niedzielę też przecież nie pójdę bo w poniedziałki chodzę na kółko fizyczne (no dobra tu trochę podkoloryzowałem, ale to zeby nie było za monotonnie 🙂 przyp. Kriz) Dzięki temu systemowi mogę się więcej bawić”


Stąd moja teoria, że nie ma ludzi głupich, tylko kazdy z nas angażuje szare komórki w inne dziedziny. Jedni trochę bardziej, inni trochę mniej a jeszcze inni angażują inaczej.


Dziękuję.