„One hit wonder” to określenie oznaczające artystów większych lub większych inaczej, którzy zaistnieli dla świata w symbiozie ze swoim jedynym hitem.
Kiedy symbiot odchodzi z ostatniej listy przebojów, zespół/artysta umiera dla świata. Jeśli wokalistka, wokalista jest atrakcyjna/y to dogorywa jeszcze w agonii na łamach Bravo.
Jest pełno sztucznych megapiersi, pop-silikonowych ust i hiperblond włosów, które w ten sposób zeszły z tego świata wraz ze swoimi hitami „La la la”, „Shake, shake, shake” itp.
Czasem jednak komuś uda się umknąć z przeznaczonej im przez wydawców i producentów ścieżki.
Życzę im powodzenia. Mimo, że przetłumaczyłem sobie utwór i trochę się rozczarowałem jakością tekstu.